• Wspomnienie o F. Skrętkowiczu

        • CIĄGLE OBECNY

            
          WSPOMNIENIA PANI JADWIGI SKRĘTKOWICZ O MĘŻU - FRANCISZKU SKRĘTKOWICZU-WIELOLETNIM NAUCZYCIELU NASZEJ SZKOŁY

           

          Pani  Jadwiga Skrętkowicz

          Pani Jadwiga Skrętkowicz wychowała się w rodzinie nauczycielskiej. Potem uczyła się w Liceum Pedagogicznym w Chełmie, gdzie zdobyła specjalność nauczyciela wychowania fizycznego.

          W 1956 roku z tzw. nakazu pracy razem z przyszłym mężem Franciszkiem rozpoczęła pracę w szkole w Rybczewicach jako nauczyciel wychowania fizycznego (lata 1956 -1964). „Potem zdradziłam w.f. na rzecz matematyki (1965 – 1998). – wyznaje – I zyskałam na tym 20 kg wagi (brak ruchu).”

          W 1959 r. Pani Jadwiga i Pan Franciszek pobrali się. W 1962 r. urodził im się syn Wojciech. Bardzo dobrze się uczył, co potwierdzają wpisy w księgach pamiątkowych. Po ukończeniu naszego liceum studiował ekonomię. Obecnie pracuje jako ekonomista w Lublinie.

          Pani Jadwiga Skrętkowicz poświęciła 42 lata dzieciom i młodzieży z naszej szkoły. Przeszła na emeryturę w 1998 r.

            

          Pan Franciszek Skrętkowicz

           

          Mąż Pani Jadwigi – Pan Franciszek od 1956 do 2000 roku (44 lata) pracował w szkole w Rybczewicach jako nauczyciel wychowania fizycznego i PO.

          Od podstaw budował boisko, razem z innymi nauczycielami w.f.-u i młodzieżą, bez żadnych nakładów finansowych. Wcześniej był w tym miejscu teren po wyrwanych drzewach sadu owocowego, porośnięty dorodną pokrzywą, ostem i łopuchem takiej wysokości, że dorosły człowiek w nich ginął.

          Dwa boiska piłki ręcznej, 1 boisko koszowe, 1 siatkowe, skocznia, bieżnia – to wszystko było dziełem nauczycieli „wuefistów”, w tym mojego męża,  i uczniów. Ziemię noszono z parku wiadrami, żużel ze szkolnych pieców.

          Za czasów mojego męża szkoła mogła się poszczycić dużymi osiągnięciami sportowymi uczniów LO i SP w piłce ręcznej, lekkiej atletyce, narciarstwie. Młodzież wygrywała zawody na szczeblu gminy, powiatu, a nawet województwa.

          Drużyna chłopców zajęła I miejsce w województwie w piłce ręcznej w 1990 r. Drużyna piłki ręcznej z Rybczewic grała w lidze okręgowej (W tej drużynie było dwóch nauczycieli: Marian Derkacz, Franciszek Skrętkowicz oraz uczniowie i młodzież ze wsi).

          Zawodnicy  w akcji

          90% uczniów jeździło na łyżwach i na nartach. Mieli oni skórzane buty, do których można było przyczepić łyżwy i narty. Zimą na boiskach koszowych robiono lodowisko. Młodzież mogła wypożyczać sprzęt w szkole. Mąż siedział nawet do 20.00 i wypożyczał.

          Mąż był opiekunem HSPS (Harcerskiej Służby Polsce Socjalistycznej). Co wakacje brał udział z młodzieżą LO (zawsze co najmniej 20 osób) w obozach letnich: w Międzyzdrojach, Pobierowie, Piaskach za Krynicą Morską. Pamiętam, że żołnierze garściami przynosili nam bursztyn, a dziewczyny suszyły ubrania na siatce granicznej. Wyjeżdżaliśmy także do Suśca, Zwierzyńca i Krasnobrodu oraz w  góry - do Międzybrodzia, gdzie cały czas lało. Mąż organizował   biwaki,    młodzież   wyjeżdżała  na  tydzień  w ciągu roku szkolnego – była to wielka frajda.

          Jako nauczyciel PO mąż razem z młodzieżą brał udział w

          obozach wojskowych w Poniatowej organizowanych przez Kuratorium Oświaty.

          Mąż był pasjonatem sportów wodnych, pracował na obozach jako ratownik.

          Otrzymał wiele dyplomów, wyróżnień, nagród:

          - nagrody dyrektora szkoły (było ich wiele),

          - nagrody Kuratora Oświaty i Wychowania,

          - Złoty Krzyż Zasługi w 1976 r.,

          - Złota Odznaka za zasługi w sporcie szkolnym od Zarządu Głównego SZS,

          - brązowy medal za zasługi dla obronności kraju Ministra Obrony Narodowej w 1980 r.,

          - medal okolicznościowy Związku Inwalidów Wojennych za pracę z młodzieżą w 1989 r.,

          - dyplomy, listy pochwalne i cały szereg innych wyróżnień.

          Ostatnie zawody jednak przegrał z rakiem. Zmarł 21 lutego 2010r. w Lublinie. Został pochowany na cmentarzu w Świdniku, ale Jego duch snuje się po boisku i terenie szkoły, bo spędził tu prawie całe życie.

          Wspomnienia ukazały się w 2. numerze gazetki szkolnej „ECHO” w 2010 r.